Oszustwo "na sklep internetowy" to jedno z najpopularniejszych nie tylko w polskim internecie. Nie jest może tak spektakularne, jak wykradzenie loginu i hasła do banku. Jednak na taki przekręt łatwiej się nabrać, a poza tym jest wiele osób, dla których nawet 100 straconych złotych to naprawdę bardzo dużo.
Nieuczciwe sklepy internetowe to temat, o którym można by napisać rozprawę doktorską. Wydają się być jednym z najłatwiejszych sposobów na oszustwo. Powodów jest co najmniej kilka:
Nieuczciwe sklepy to problem również dla zespołów bezpieczeństwa, takich jak nasz. Przy istotnym ryzyku, że mimo podejrzeń trafimy na legalne przedsięwzięcie, zablokowanie doń dostępu to narażenie się na oskarżenia o blokadę biznesu, a nawet na kroki prawne przeciwko dostawcy dostępu do internetu. Wiele mniej lub bardziej podejrzanych sklepów wymagałoby więc tak naprawdę dość szczegółowej analizy. Chyba, że trafi do nas...
"Cześć, blokujecie może [i tu pada adres sklepu]?"
"Nie, a czemu akurat ten?"
"Bo oszukali mnie na kilkaset złotych, minęło już dużo czasu, towaru nie ma, kontaktu oczywiście też. Zgłosiłem sprawę do banku, czekam na odpowiedź".
Szybki rzut okiem pokazuje, że sklep, zlokalizowany w chińskiej przestrzeni adresowej, wzbudził zainteresowanie dość sporej liczby polskich internautów - przynajmniej tych, korzystających z usług Orange Polska. Już rzut oka na umieszczone na stronie warunki świadczenia usług i politykę prywatności, pokazuje, iż mamy do czynienia z dokumentami generycznymi, nie spełniającymi warunków wynikających z polskiego i europejskiego prawa (w tym RODO). Przeczytanie strony, precyzującej warunki wysyłki to dowód na to, iż zakupy na opisywanej witrynie to prawdziwa ruletka.
"Przesyłka dotrze w ciągu 10-20 dni roboczych od daty wysyłki, w zależności od dostępności przewoźnika i lokalizacji. Przepraszamy, że opóźnienie w dostawie może wystąpić, jeśli przesyłka wymaga odprawy celnej lub inspekcji, lub opóźnienia w transporcie spowodowanego usługą przewoźnika."
Czyli - może dojdzie, może nie dojdzie. W sumie nie wiemy, a jakby nie doszło, to nie nasza wina. Pozostaje liczyć na to, że kupującemu, gdy zobaczy tak wielkie obniżki, nie przyjdzie do głowy czytanie "jakichś regulaminów". Rozbawiło nas też bezpośrednie, dosłowne tłumaczenie treści strony, gdzie angielskie "Hot products", czyli rzekome najpopularniejsze towary, to... towary na gorąco!
Nawet pobieżna lektura Facebookowych grup, czy stron poświęconych podejrzanym, czy po prostu fałszywym sklepom, daje niezliczoną ilość dowodów na to, jak ryzykowne jest sięganie po "okazje" w takich sieciowych efemerydach. Jeśli będziemy mieć szczęście i cokolwiek do nas przyjdzie, w lwiej części przypadków będzie to towar zupełnie inny, niż na obrazku. Jeśli ewentualnie zachowa jakieś podobieństwo, to stawiamy dola... bitco... kilogram cukru, że po +/- tygodniu dokona mniej lub bardziej spektakularnej dezintegracji.
Prosimy - nie szukaj okazji, które nie mają szans okazać się prawdziwymi. Szkoda pieniędzy, czasu i nerwów.
Nie daj się oszukać!
25 września 2023
Sprawdź uprawnienia aplikacji w swoim telefonie!19 września 2023
Remcos znika, Remcos wraca14 września 2023
Dzieci w (nie takiej) złej sieciZgłoś incydent