Niby loteria – niedoszły dramat w sześciu aktach
Podobno do człowieka najlepiej dociera opis problemu, gdy sam pada jego ofiarą, ewentualnie dowiaduje się o przygodzie, która trafiła się komuś innemu. W innych przypadkach zazwyczaj myśli, że „przecież jego nie zaatakują”, że „takie rzeczy przytrafiają się innym”. Pozwolimy więc sobie, oczywiście po anonimizacji, podzielić się przypadkiem, który zaledwie wczoraj zdarzył się jednemu z klientów naszych usług. Zaczęło się od maila wysłanego z formularza na stronie CERT Orange Polska:
Ze względu na specyficzny, znany nam z ostatnich tygodni charakter zagrożenia, jak najprędzej skontaktowaliśmy się zwrotnie z nadawcą:
Użytkownik z jednej strony podziękował, z drugiej jednak – co zrozumiałe – zachował nieco wątpliwości w kwestii przeciwdziałania takim atakom:
Więc od razu wyjaśniliśmy w czym rzecz:
Następnego dnia rano użytkownik podzielił się radosną informacją, że prawdopodobnie ze strony formalnej sprawę udało się „odkręcić”:
A my wyjaśniliśmy pokrótce zasady tego typu oszustw:
Podsumowując:
Z tego typu zagrożeniami spotykamy się w ostatnich miesiącach bardzo często. Gdybyśmy nie zdołali ustrzec użytkownika, za kilka/kilkanaście dni jego karta zostałaby obciążona kwotą nawet kilkuset złotych. W bardzo wielu przypadkach sprzedawcy subskrypcji nie zdają sobie sprawy, że ich firmy zyskują pieniądze w sposób daleki od etycznego. Przestępcy po prostu korzystają z programów afiliacyjnych i część pieniędzy, zapłaconych przez ofiary, trafia do nich. Jeśli Wam zdarzył się moment słabości/niefrasobliwości, zanim bardzo się zdenerwujecie, spójrzcie na dane firmy, do której trafiła pierwsza płatność i po prostu odezwijcie się do niej, prosząc o anulowanie subskrypcji. A następnym razem – uważajcie.