Oszustwo na OLX – odświeżone

Oszustwo na OLX to jeden z najpopularniejszych przekrętów w polskim internecie w ostatnich latach. O różnych odmianach tego scamu pisaliśmy wielokrotnie na naszych łamach i można odnieść wrażenie, że internauci coraz rzadziej dają się złapać. Być może dlatego oszuści wprowadzili kolejną, znaczną modyfikację.
Wszystko zaczyna się od wystawienia przedmiotu na sprzedaż, bądź aukcję („oszustwo na OLX” ma swoje warianty dotyczące choćby Allegro Lokalnie). W schematach wykorzystywanych dotychczas rzekomy „nabywca” kontaktował się z ofiarą za pośrednictwem WhatsAppa bądź (rzadziej) SMS-a. Tym razem odzywa się z poziomu interfejsu OLX, prosząc o podanie adresu e-mail.

Lepiej dopracowana socjotechnika
Prośba o podanie maila wysłana w taki sposób dowodzi dwóch kwestii. Po pierwsze tego, iż oszuści lepiej dopracowali przygotowanie ataku w aspekcie socjotechniki. To jednak przede wszystkim potwierdzenie faktu, iż zespół bezpieczeństwa OLX stara się reagować na bieżąco na zagrożenia, blokując oszukańcze linki wklejane w czat.
W innej wiadomości, która trafiła do CERT Orange Polska oszust sugeruje, iż proces zakupu OLX wymaga od niego wpisania adresu e-mail kupującego. To nieprawda, a zrzut ekranu wklejony do konwersacji jest przeróbką witryny OLX. Pozwoli to oszustowi na wysłanie phishingu na podany adres ofiary.

Warto też zaznaczyć, iż przez lata, podczas których rozwijało się oszustwo na OLX, internauci przyzwyczaili się, by traktować takie monity wysyłane przez WhatsApp lub SMS-em jako oszustwo. W tej sytuacji fakt otrzymania informacji od innego użytkownika OLX może uśpić naszą czujność.
Tymczasem wystarczy przyjrzeć się kontu domniemanego kupującego, by – jeśli stosujemy zasadę ograniczonego zaufania – podejść do niego przynajmniej z dystansem, jeśli nie od razu odrzucić taką „transakcję”. Opisywana próba ataku miała miejsce kilka dni temu. Jak widać – konto zostało założone we wrześniu.

Zwróćmy uwagę, że posiadacz konta wystawił swoją jedyną ofertę (by uwiarygodnić siebie jako rzetelnego kontrahenta) 2 godziny przed zrobieniem zrzutu ekranu. Używa domyślnej nazwy konta, będącej zbitkiem losowych liter i cyfr. Czy to jednak dowód na przekręt? Dowód – nie. Ale czerwona flaga zdecydowanie tak.
No i mamy oszustwo na OLX
Jeśli do tej pory mieliśmy wątpliwości, wiadomość, która po chwili do nas trafiła, powinna je ostatecznie rozwiać. Choć – jak widać poniżej – e-mail wygląda (to kluczowe słowo) na prawdziwy, wystarczy sprawdzić dwie kwestie, by upewnić się, że taki nie jest. Jeśli jesteście regularnymi czytelnikami naszej strony (lub kwestie cyberbezpieczeństwa nie są Wam obce) – w takiej wiadomości sprawdzacie adres nadawcy i docelowe linki:

I jaki jest efekt takiego sprawdzenia? sell@tp6599[.]com to nie jest adres InPost, podobnie jak witryna docelowa hxxps://n9[.]cl. Z mniej wyraźnych dzwonków alarmowych warto też zwrócić uwagę na powitalne zdanie w powyższej wiadomości. Sytuacja, gdy firmy wysyłając e-maile do konkretnego klienta, piszą „użytkowniku”, nie jest częstym przypadkiem. Gdy nadawca wie, do kogo wysyła wiadomość, personalizuje ją od pierwszego zdania. Mail generyczny – to sygnał ostrzegawczy.
Pora na kradzież
Po kliknięciu w link trafiamy na dopracowaną w porównaniu do wcześniejszych ataków stronę łudząco przypominającą InPost. Treści na witrynie są poprawne językowo i dopracowane graficznie. Uwagę zwraca ramka w prawym górnym rogu, uwiarygadniająca przekaz, wysłany wcześniej przez oszusta.

Kolejny krok to już znane z tego typu ataków przejście do fałszywej bramki płatności.

Do wyboru mamy 10 banków. Żaden nie jest wyszarzony, co dowodzi, że oszuści przygotowali kopie witryn każdego z nich. Warto zwrócić uwagę na ramkę w prawym dolnym rogu. Z jednej strony wzmacniająca zaufanie informacja, że po zaksięgowaniu pieniędzy możemy wysyłać produkt. Z drugiej – jeśli przyjrzymy się jej pod względem stylistycznym, zauważymy, że „przekaż zawartość paczki (…) Paczkomat lub PaczkoPunkt” to zwrot niepoprawny językowo.
Potem już tylko wejście na stronę udającą bank (z – to już wysoki poziom tupetu – ostrzeżeniem o oszustach w sieci!), wpisanie danych logowania:

i „oczekiwanie na przetworzenie transakcji”. Czemu do pięciu minut? Bo oszuści wysyłając informację o „zakupie” siedzą przy komputerze, czekając na reakcję ofiary. Okradają ją na bieżąco, zanim zorientuje się, że coś jest nie tak.

Jak nie dać się złapać na oszustwo na OLX?
A w zasadzie jak w ogóle ograniczyć ryzyko padnięcia ofiarą oszustwa? Przede wszystkim, jeśli sprzedajesz coś w sieci, załóż, że ktoś będzie Cię chciał oszukać. Niestety – tak wyglądają dzisiejsze realia. Skrypty oszustów na bieżąco przeglądają sieć, często zdarza się, że wystawiając ofertę w ciągu kwadransa dowiadujemy się, że kilka osób „kupiło nasz produkt”.
Niezależnie od tego, sprawdzaj adresy nadawców i upewniaj się, że linki, w które klikasz, prowadzą do faktycznych stron usługodawców. Ktoś wymaga od Ciebie loginu i hasła do banku, bądź danych karty płatniczej – upewnij się, że to strona Twojego banku lub znanego, sprawdzonego sklepu.
Sprzedajesz na OLX, Allegro Lokalnie, czy podobnym serwisie? Nabywca kupuje Twój towar, wpłaca pieniądze, Ty wysyłasz towar zgodnie z procesem danego usługodawcy. Jeśli druga strona chce czegoś innego – masz do czynienia z oszustem. To naprawdę jest proste, nie ma żadnego „podawania maili”, czy „odbierania pieniędzy” przez podany link. Zapamiętaj to, a ryzyko, że padniesz ofiarą oszustwa znacząco spadnie.
Na koniec. Jeśli masz wątpliwości, czy linki które do Ciebie trafiły, są prawdziwe – wyślij je do nas. W przypadku, gdy okażą się fałszywe – na pewno Cię o tym poinformujemy. Jeśli masz pewność, że to oszustwo na OLX (i nie tylko takie) – tym bardziej daj nam o tym znać! Pomożesz wtedy również innym internautom.