Android pod ogniem
Ciekawe wnioski wynikają z corocznego Nokia Threat Intelligence Report. Fińska firma, m.in. od 2012 śledzi infekcje złośliwym oprogramowaniem w sieci mobilnej, publikuje jeżące włosy na głowie statystyki dotyczące bezpieczeństwa systemu Android, potwierdzające trend opisany w raporcie CERT Orange Polska.
81% celów cyberataków w 2016 stanowiły smartfony i tablety z Androidem. Tu działa oczywiście efekt skali, komputery mogą ze smutkiem patrzeć jak ilościowo zostają w tyle za smartfonami, tym niemniej wrażenie jest spore. W sieci mobilnej w październiku zainfekowanych było 1,35% urządzeń. Mało? Obecnie jest ich w sieci ok. 3,5 miliarda, co zgrubnie licząc daje ok. 50 milionów sztuk sprzętu kontrolowanego przez przestępców. Mimo wszystko to chyba jednak sporo. W stosunku do 2015 roku liczba ataków na smartfony wzrosła o 400 procent, a same infekcje – w 2. połowie 2016 o 63% w stosunku do pierwszej części roku.
Co się może stać jeśli złapiemy infekcję? W wersji najbardziej optymistycznej reklamy z aplikacji, których używamy, będą podmieniane na te, z których zysk czerpie przestępca. Coraz częściej zdarzają się jednak sytuacje, gdy zarażony telefon bez naszej wiedzy wysyła SMSy Premium, a to już może zaboleć, no i oczywiście – last but not least – złośliwe oprogramowanie może podsłuchiwać nasz ruch sieciowy i wykradać dane.
Co robić? Cóż, to akurat warto powtarzać do znudzenia.
- Instalować aplikacje wyłącznie z Google Play.
- Unikać aplikacji nowych, z małą liczbą niskich ocen.
- Nie ściągać podróbek, cheatów, map, kodów, itd.
- Analizować uprawnienia, o które prosi aplikacja – nowsze wersje Androida pozwalają przydzielać je selektywnie, a nie zero-jedynkowo.
Raport Nokii ściągnięcie stąd.
Photo by Blogtrepreneur