hamburger

(jeśli zgłaszasz przypadek phishingu, zapisz mail (przesuń go z programu pocztowego na pulpit komputera lub wybierz opcję plik/zapisz jako), a następnie załącz)

Podejrzany SMS prześlij na nr 508 700 900

Jeśli zgłoszenie dotyczy bezpieczeństwa dzieci, zgłoś je również pod http://www.dyzurnet.pl
@CERT_OPL

Dzieci w (nie takiej) złej sieci

Jak co roku, gdy we wrześniu dzieci i młodzież wracają do szkoły, w rozmowach po raz kolejny pojawia się temat bezpieczeństwa małoletnich w sieci. Przez ostatnią dekadę w tej materii sporo się zmieniło, a internet stał się nieodłącznym elementem życia zarówno ich, jak i naszego.

W istotny sposób zmienił się też profil zagrożeń. O ile jednak już coraz rzadziej słyszymy o „tym złym internecie”, wciąż na sporo istotnych tematów/problemów powinniśmy patrzeć bardziej przez pryzmat psychologii, niż sieci. O których z nich warto pomyśleć na początku kolejnego roku szkolnego?

Media społecznościowe

Z jednej strony social media mogą być traktowane jako zło. Patrząc z punktu widzenia dorosłego, korzystającego z Twittera, hektolitry jadu wylewane na tej platformie coraz częściej budzą obrzydzenie. Co więcej, algorytmowi, który ma wyłapywać i chować za monitem np. sceny samobójstw zdarzają się potknięcia. Facebook? Wiemy, jak łatwo – i szczegółowo – można sprofilować użytkownika najpopularniejszego medium społecznościowego. I jak wiele krążących tam fałszywych reklam, prowadzi do stron, docelowo wykradających pieniądze. Tik Tok? Zalew treści krzykliwych zarówno w kwestii kolorów jak i sposobu przekazu, przyciągających młodszych odbiorców na poziomie podświadomości.

Nie sposób jednak nie przyznać, że odpowiednio podchodząc do obserwowanych profili na wszystkich powyższych można znaleźć treści wartościowe (choć faktycznie czasami bywa to trudne). Co więcej – za naszych boomerskich czasów „newsem” było to, co przeczytaliśmy w kupionej rano gazecie. Na dodatek były to treści wcześniej przefiltrowane w redakcjach, rzecz jasna po to, byśmy dostali jak najbardziej rzetelną, wiarygodną treść. Czy fakt, że młodzież ma błyskawiczny dostęp (często kilka minut po zdarzeniu) do treści surowej świadczy o tym, że media społecznościowe są złe? Nie. Po prostu w takich czasach żyjemy. I dla nich to jest naturalne, a nienormalne/dziwne tylko dla nas.

I to przechodzimy do kolejnego istotnego punktu, którym jest

Fact checking

Chcesz pomóc dziecku poradzić sobie w mediach społecznościowych? Usiądźcie razem i pomóż mu (a nierzadko również sobie!) odróżniać prawdę od fałszu. Odróżniać clickbait od ukrytej czasem w tekście prawdy. Wyrobić w sobie refleksyjne podejście do treści, zamiast bezmyślnego przesyłania ich dalej. Bo jeśli coś jest problemem przyswajania treści medialnych w latach 20. XXI wieku, jest to tempo. To tak jak z phishingiem, o którym regularnie piszemy w tym serwisie. Jeśli coś jest podejrzane – zwolnij, zastanów się. A w opisywanym przypadku – poszukaj innych źródeł.

Chcesz pomóc dziecku poradzić sobie w mediach społecznościowych? Przekonaj je, że nie wszystko da się przeczytać, że nie wszystkie TikToki/shorty na Youtubie musi zobaczyć. Nie zabraniaj, bo to niczego nie da. Nie traktuj z góry. Usiądźcie razem, obejrzyjcie treść co do której masz wątpliwości i porozmawiajcie o niej. Przytaczałem chyba kilka lat temu przykład jednego z moich synów i patoyoutubera, który na szczęście popadł już w niepamięć. Niczego synowi nie kazałem – on sam doszedł do wniosku, że treści, które oglądał, są szkodliwe i bezwartościowe.

Rozmowa ponad zabezpieczenia

Pamiętam jeszcze – ba, sam to stosowałem! – czasy, gdy rozmowę o zabezpieczeniu dziecka w sieci zaczynało się od aplikacji kontroli rodzicielskiej. Fakt, przydają się, jak choćby nasz Bezpieczny Starter, Chroń Dzieci w Sieci, czy też Google’owy Family Link. Jednak jako rodzic m.in. 14- i 17-latka wiem, że jeśli będą chcieli ominąć zabezpieczenia, to i tak to zrobią! I o ile w młodszym wieku aplikacji pomagały na coś, co jedni nazwą głupotą, a inni bezrefleksyjnością, to bez rozmowy kusiły tylko (wiem z doświadczenia) do spróbowania zakazanego owocu.

Jeśli młody człowiek wie po co np. filtrujemy kategorie odwiedzanych przez niego stron (że np. nie wpadnie dzięki temu na treści obrzydliwe/krwawe, na które niestety łatwo trafić w sieci) to po pierwsze – zrozumie, a po drugie – jest szansa, że jeśli osoba w grupie rówieśniczej zaproponuje mu oglądanie takich treści, po prostu odmówi. Kolejny przykład, z mojej rodziny. Filtr treści pokazał zablokowane próby wejścia na strony pornograficzne, dziecko stanowczo zaprzeczało, by próbowało na nie wchodzić. Zerknięcie w raport – i okazało się, że były to wyłącznie reklamy, pokazujące się w aplikacjach mobilnych.

A skoro o rówieśnikach mowa, pora na kolejnych aspekt zagrożeń, czyli:

Mowa nienawiści

Nie lubię określania jej jako spolszczonego „hejtu” – język polski jest piękny, nie trzeba wszystkiego zapożyczać. Nie odkryję Ameryki, pisząc o grupach i podgrupach na komunikatorach, czy anonimowych fanpage’ach „spotted”, gdzie młodzież potrafi bez żenady wyśmiewać i krytykować rówieśników, często bezlitośnie i brutalnie.

I tu wraca temat rozmowy i „oswajania” cyfrowego świata. To od dawna nie są „te głupoty w sieci”. Nie możemy powiedzieć: „Weź wyjdź na dwór z ludźmi, jak człowiek!”. To jest ich świat, tak wygląda życie młodzieży w latach 20. XXI wieku. Jeśli będziemy udawać, że to nie jest naturalne – młody człowiek zostanie z problemami sam. A jeśli dopuścimy do siebie (w końcu), że tak po prostu jest, jeśli będziemy zwracać uwagę, że dziecko odłoży telefon ze smutną miną, jeśli będziemy z nim rozmawiać – jest szansa, że zdradzi, że coś złego dzieje się w sieci.

A jeśli już będzie się działo – czego absolutnie nie życzę – warto uczulić młodą osobę, by się nie „nakręcała”, nie eskalowała emocji (co za pośrednictwem komunikatorów przychodzi dużo łatwiej, niż twarzą w twarz), a jeśli z drugiej strony pojawią się niebezpieczne treści/komentarze – nie kasowała, a najlepiej robiła zrzuty ekranu.

Dobra, to wszystko się dzieje, gdy nasze dziecko ma już smartfona. Ale:

Kiedy dać dziecku pierwsze urządzenie elektroniczne?

W skrócie – jak najpóźniej. Psychologowie twierdzą, że do momentu pójścia do szkoły podstawowej dziecku w ogóle powinno się mocno dawkować czas przed ekranem. Tu też pomaga rozmowa, nawet z maluchem. Mój najmłodszy syn, przedszkolak, sam mówi po jednym odcinku Psiego Patrolu: „Tata, wyłącz, już koniec”. Tak więc da się 🙂

A co do urządzenia na własność – prywatnie jestem zwolennikiem tego, by dziecko dostało je najwcześniej wtedy, gdy zacznie samo chodzić do szkoły. Co więcej – najlepiej by był to jak najbardziej podstawowy model, by:

1) nie kusił złodziei/żartownisiów
2) nie było przesadnych strat, gdy się zgubi/zniszczy

Rówieśnicy mówią, że mają lepsze? To kolejne pole do naszej rozmowy z dzieckiem! Lepsze urządzenie może mieć w domu (i – przynajmniej do pewnego momentu – korzystać z niego pod naszą pieczą). W przypadku młodego ucznia szkoły podstawowej to od nas zależy jak przedstawi to koleżankom, czy kolegom.

No i brak smartfona w bardzo młodym wieku ogranicza ryzyko, że do dziecka trafią osoby, które chcą zrobić mu krzywdę. Pedofile szukają ofiar w sieci – im później dziecko będzie miało niekontrolowany dostęp do internetu tym większa szansa, że wtedy łatwiej zrozumie co się dzieje. A jeśli będziemy z nim rozmawiać (ten temat nie bez przyczyny przewija się przez cały tekst) – tym większa szansa, że jeśli będzie się działo cokolwiek podejrzanego, spyta nas o opinię!

Aaaa właśnie, gdy mowa o pytaniu o opinię…

Jaka gra dla dziecka, czyli PEGI

Skoro już mowa o rodzicach/dziadkach, którzy nie nadążają za rozwojem technologii, rozrywki i zainteresowań dzieci. To oczywiście nic złego, bo na to też jest rada. Wahaliście się kiedyś, jaką grę kupić małoletniemu? Albo dostaliście formalny wniosek od potomstwa i po prostu poszliście bez zastanowienia po zakupy?

Warto zerknąć zawczasu na pudełko gry, na którym znajdziecie piktogramy tzw. klasyfikacji PEGI. Można je traktować jako absolutny wyznacznik – można też jako temat to przemyśleń dla rodzica. Nie zmienia to faktu, że akurat jeśli 12-latek poprosi Was o kupno obcego Wam tytułu, a w opisie gry zobaczycie „18+” oraz piktogramy oznaczające przemoc, seks i nadużywanie narkotyków, powinno dać to Wam sporo do myślenia.

Podobnie Waszym dzieciom powinna dać do myślenia sytuacja, gdy trafi do nich dziwny SMS, bądź mail, sugerujący:

„Wpisz tu swoje dane”

O phishingach piszemy tu regularnie, więc polecam zaglądanie raz na jakiś czas. Jeśli jednak hasło „phishing” słyszysz pierwszy raz, to krótko w czym rzecz:

  • jest to mail lub SMS, podszywający się pod znaną markę, usługodawcę lub instytucję zaufania publicznego
  • zawiera załącznik (po jego otwarciu może zainstalować wirusa) lub link (do złośliwego kodu lub strony wyłudzającej loginy i hasła)
  • jego nadawca używa sztuczek socjotechnicznych do przekonania ofiary, by kliknęła/podała dane wrażliwe

Co robić? Przede wszystkim oczywiście porozmawiać, wyjaśnić, opisać (polecam przykłady z tego serwisu) i przekonać, by ze wszelkimi wątpliwościami młoda osoba zwracała się do Was. Ale nawet mówiąc Wam wszystko, powinna pamiętać, że:

Hasło to tajemnica jego właściciela

„Tajemnicę można zachować jedynie wtedy, gdy jest się samemu i powierza ją szeptem pustej studni w samo południe” – cytat z „Shoguna” Jamesa Clavella idealnie opisuje to, czym powinno być hasło. Hasło to klucz do naszej cyfrowej tożsamości. Każdy kto ma nasze hasło, może przejąć nasze dane i podszyć się pod nas. Jeśli ktoś dysponuje hasłem, do serwisu, w którym mamy konto – to konto już nie jest nasze.

Podstawowe rzeczy, o których warto pamiętać samemu (! – a potem nauczyć dziecko) to:

  • Jak powinno wyglądać bezpieczne hasło
  • Nie dzielimy się hasłem. Z nikim.
  • Wszędzie, gdzie możemy, włączamy uwierzytelnianie dwuskładnikowe. To tylko poważnie brzmi – bo tak naprawdę jest trywialnie proste i znacząca utrudnia życie złym ludziom.

Pozostaje życzyć wszystkich dzieciom i rodzicom spokojnego i bezpiecznego roku szkolnego! Warto też zajrzeć na stronę Razem w Sieci.

Tylko… nie pamiętam, czy wspominałem już, żebyście rozmawiali ze swoimi dziećmi? 😉

Michał Rosiak


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także