hamburger

(jeśli zgłaszasz przypadek phishingu, zapisz mail (przesuń go z programu pocztowego na pulpit komputera lub wybierz opcję plik/zapisz jako), a następnie załącz)

Podejrzany SMS prześlij na nr 508 700 900

Jeśli zgłoszenie dotyczy bezpieczeństwa dzieci, zgłoś je również pod http://www.dyzurnet.pl
@CERT_OPL

Gdy prywatność zostaje na koniec

Po przeczytaniu już chyba w każdym możliwym medium (zaczęła Zaufana Trzecia Strona) o tym, jak to w aplikacji Strava można łatwo znaleźć tajne wojskowe bazy na całym świecie, warto się zastanowiać nad tym problemem od innej strony. Mleko już się wylało, prywatność i tajemnice stały się fikcją, Strava udostępniła publicznie istotne dane, a ludzie okazali się – jak zawsze – niefrasobliwi. Pytanie: czy da się coś z tym zrobić?

Oczywiście i nie wymaga to wielkiej pracy. Gdy po założeniu konta na Stravie klikniemy w ustawienia profilu, znajdziemy tak zakładkę „Privacy”:

Wszystko jest, tylko trzeba chcieć szukać! W sytuacji, gdy prywatność w czasach internetu coraz częściej staje się fikcją, warto hołubić jej resztki gdzie tylko się da. Choćby zaczynając od szukania dotyczących jej ustawień zaczynać konfigurację każdej nowej aplikacji, a jeśli ich nie ma – poszukać alternatywy.

Jasne, że ciężko (ale da się) znaleźć w dzisiejszych czasach kogoś, kto nie ma w sobie choćby odrobiny sieciowego ekshibicjonisty. Warto się jednak zastanowić, czy Twitterowi chcemy dawać dostęp do lokalizacji, geotagować zdjęcia, zaliczać „check-iny” wszędzie, gdzie pójdziemy, no i… czy dawać każdemu dostęp do naszych biegowych, czy rowerowych tras. Lans od ekshibicjonizmu dzieli tylko cienka czerwona linia, po której przekroczeniu pojawia się sporo elementów ryzyka: od zwykłych bandytów i stalkerów skończywszy, na przypadkowym zdradzeniu lokalizacji tajnej bazy skończywszy. Tak to jest, gdy prywatność zostaje na koniec.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także