Jak stracić pieniądze dwa razy, czyli kancelaria jak z Incepcji
Padnięcie ofiarą oszustów „inwestycyjnych” to w dzisiejszych czasach niestety nierzadka sytuacja. Na tych, którzy stracili dali w ten sposób oszukać, coraz czekają „kancelarie prawne”. Skąd cudzysłów? Bo to bardzo często kolejne oszustwo i sposób, by znów stracić pieniądze.
Zaczyna się, co jest w ostatnich miesiącach standardem, od reklamy na Facebooku. O ile takiej reklamie można jeszcze na upartego uwierzyć:
To już poniższa, jeśli zdarzało Wam się na ten temat nieco poczytać, to jedna wielka czerwona flaga:
Rzut oka do menedżera reklam Facebooka pokazuje, że nie mamy do czynienia z przypadkiem odosobnionym. To jedno konto opublikowało reklamę, w różnych formach treściowych i graficznych… 580 razy!
Spójrzmy więc zatem najpierw, kto takie reklamy w ogóle publikuje:
Kancelaria, której nie ma
Śródtytuł nie jest może odkrywczy, jeśli jednak macie zacięcie śledcze, warto zerknąć, czy Wasze domysły są zgodne z prawdą. Poszukajmy więc najpierw informacji o firmie, prezentującej reklamy:
Tak wygląda jej fanpage. Dalej w treści znajdziemy informację, że firma funkcjonuje od 2005 roku. Trochę mało polubień, prawda? Nawet jeśli stronę założyliby niedawno, do przez niemal 20 lat zgromadziliby nieco szersze grono zainteresowanych.
Kolejny krok to wyszukiwanie w Google. Wyniki?
- nie istnieje firma prawnicza Frankowski i Partnerzy
- spośród prawników, o nazwisku Frankowski, których wyszukaliśmy, żaden nie ma na imię Jacek
Co więcej, gdy użyjemy Obiektywu Google, funkcjonalności każdego telefonu z Androidem, okazuje się, że na głównym zdjęciu rzekomej kancelarii faktycznie widnieje prawnik, jednak o zupełnie innych personaliach.
Jak stracić pieniądze – kolejny krok
No to skoro już wiemy, że sporo jest tu nie tak – zajrzyjmy już na samą docelową stronę. Tu też jest ciekawa historia, bowiem witryna ma trzy różne wersje. Zacznijmy od tych, które Polaków nie zainteresują. Kazachskiej, rosyjskojęzycznej, która uruchamia się jako główna:
oraz „europejskiej” (linki prowadzą do faktycznych serwisów Komisji Europejskiej):
Zwróciliście uwagę na drobny szczegół? W obu z nich w oknie do wpisania numeru telefonu domyślnie ustawia się numer polski, więc wiadomo, kto ma tu docelowo stracić pieniądze.
Więc na koniec wersja PL, która pojawia po kliknięciu linka z reklamy:
Co do zasady wchodząc na tego typu strony, staramy się znaleźć dane kontaktowe kancelarii. Jak to wygląda tutaj? Nie znajdziemy nazwisk wspólników, czy danych firmy. Jedynie adres na warszawskiej Woli, prowadzący do bloku mieszkalnego na Osiedlu Za Żelazną Bramą. Co ciekawe, funkcjonuje tam nawet kancelaria prawna, jednak nie mająca nic wspólnego z ogłoszeniodawcą. Próba wejścia na podstronę np. z polityką prywatności przekierowuje na witrynę na której – sądząc po adresie – powinna widnieć generyczna polityka, pod adresem lawyerbroker[.]net. Witrynę tę oraz analizowaną łączy przynajmniej jedno – właścicielstwo obu jest ukryte, bowiem założono je za pośrednictwem firmy Domains By Proxy, LLC.
Co stanie się dalej?
Dalej będziemy mieć do czynienia z modus operandi charakterystycznym dla tego typu serwisów. Zostawiamy dane, „prawnik” dzwoni, mami nas obietnicami odzyskania pieniędzy, my wpłacamy, czekamy, czekamy, aż nagle… prawnik znika. Strona znika. Kancelaria zni… choć nie, akurat kancelaria nigdy nie istniała.
Uważajcie na tego typu witryny. Bądźcie wyczuleni na „reklamy”, które z daleka krzyczą: „Jesteśmy przekrętem!”. Jeśli nie macie pewności – pójdźcie naszym tropem, taka analiza nie zajmuje wiele czasu, a daje pewność, że mamy do czynienia z kolejnym oszustwem. Nie padnijcie jego ofiarą. Stracić pieniądze raz to już przykrość, nie zróbcie tego po raz drugi.