Jeśli Jaś się nie nauczy…
…to Jana obrobią. Wybaczcie, jeśli jakiś Jan poczuł się urażony, nic osobistego. Taka myśl mogła najść każdego po 10. Międzynarodowej Konferencji Bezpieczeństwo Dzieci i Młodzieży w Internecie. Przede wszystkim ze względu na dwie liczby, widoczne na fragmencie podsumowującego prezentację Oli Kuś z Fundacji Orange i Szymona Wójcika z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę rysunku autorstwa Ryślicielki.
Z jednej strony można powiedzieć, że 24% to niewiele. Oznacza to jednak ni mniej ni więcej, tylko to, że jedno na czworo dzieci nie jest świadome tego, że najprawdopodobniej rozsiewa na cały świat swoje mniej lub bardziej wrażliwe dane. Dane, które mogą narazić je na ryzyko wyśmiania lub ostracyzmu w grupie rówieśniczej. Które mogą narazić rodzinę na atak niekoniecznie cyfrowych ale także prawdziwych przestępców, tych którzy mogą wyczyścić nie tylko bankowe konto, ale i mieszkanie do gołych ścian. Tych, które mogą wystawić dziecko na ryzyko padnięcia ofiarą phishingu, zarówno w świecie cyfrowym, jak i realnym (!) – pomagając przestępcy przygotować pułapkę tak, by ofiara jak najłatwiej dała się przekonać.
Tajemnicą poliszynela jest fakt, że ograniczenia wiekowe dla dzieci i wczesnej młodzieży w kwestii dostępu do serwisów społecznościowych to fikcja. Może zatem zamiast straszenia Facebookiem, czy Youtube'em, trzeba przytulić tego smoka, pogłaskać i spróbować oswoić? Zamiast poprzestawać na nie zawsze rozumnej krytyce social mediów, po prostu od początku pokazywać nie tylko ich wady, ale także zalety, do tego stopnia, by ewentualne konto założyć wraz z dzieckiem, ustawiając wspólnie kwestie związane z prywatnością, wyjaśniając w jaki sposób udostępniamy informacje wszystkim, a jak tylko przyjaciołom (i jak to zrobić), a także ustawiając odpowiednio trudne do odgadnięcia hasło. Ta druga liczba bowiem nie przeraża mnie aż tak bardzo, przy założeniu, żę na samym początku wymyślimy hasło takie, że przestępcom nie będzie się go opłacało łamać, a najlepiej dołączymy jeszcze dodatkowo czynnik autoryzacyjny (2FA). Nie ma bowiem co przesadzać i zmieniać haseł w mediach społecznościowych niczym w korporacji, co miesiąc, ale raz na rok już nie zaszkodzi. Warto też wiedzieć, że jeśli hasło nie będzie zbyt trudne i użyjemy bo również w jednym/kilku innych serwisach, to w zasadzie już możemy pożegnać się z naszymi mniej lub bardziej intymnymi informacjami.
No chyba, że się wstydzicie, bo sami nie wiecie – ale uspokoję Was, nie ma powodu do wstydu, człowiek uczy się przez całe życie, np. zaglądając do materiałów Fundacji Orange.