Największy DDoS w Polsce
O atakach Distributed Denial of Service piszemy od wielu lat, przedstawiając je jako jedne z najpopularniejszych i najbardziej dostępnych zagrożeń. W znacznej części dlatego, że ze względu na ogromną podaż botnetów przy dobrych układach nawet gimnazjalista może za tygodniówkę wykupić atak niewielki, ale na tyle duży, by zaszkodzić naszemu przeciwnikowi. Na przykład znienawidzonemu administratorowi…
303 gigabity na sekundę
Tyle wynosi od ubiegłego piątku największy stwierdzony – i odparty – atak DDoS w historii polskiego internetu. Jeśli zastanawiacie się, kto był jego celem: nie, nie była to wielka firma, albo szemrany biznes. To… serwer TeamSpeak, prowadzony przez nastoletniego admina w niewielkim mieście. Młody człowiek przyznał, że ataki – choć nawet nie zbliżające się do tak potężnego – trafiają na jego infrastrukturę regularnie. No ale ponad 300 Gbps i 88 milionów pakietów na sekundę? To potrafi „złożyć” najmocniejszego…
Jak to robimy?
Niecałe półtora roku temu pisaliśmy o poprzednim rekordzie. 239,5 gigabita na sekundę. Wtedy też wyjaśnialiśmy jak to się dzieje, że akurat my przy takich uderzeniach się nie „składamy”. W skrócie – po pierwsze DDoSy robiące wrażenie gigantycznych wciąż mieszczą się w przepustowości naszych łącz. Po drugie – wdrożyliśmy już jakiś czas temu BGP Flowspec, rozwiązanie, które szczegółowy opisaliśmy w cytowanym tekście. Po trzecie zaś, w razie naprawdę potężnego ataku, możemy w szybkim tempie uzyskać wsparcie innych operatorów.
Wie też o tym niemal 400 klientów różnych wersji naszej komercyjnej usługi ochrony przed DDoS. To średnie i duże firmy (w tym znacząca część krajowego sektora bankowego), korzystające z naszej wiedzy, doświadczenia, infrastruktury i technicznych możliwości. Czyli dokładnie z tego, co pomaga na co dzień użytkownikom usług dostępu do internetu w Orange Polska.