Nie mówmy – działajmy!
Tytułowa wypowiedź prof. Jacka Pyżalskiego najbardziej wbiła mi się w pamięć podczas 12. konferencji „Bezpieczeństwo dzieci i młodzieży w internecie”. Patrząc przez pryzmat minionych lat widać przesunięcie środka ciężkości z sieciowych zagrożeń na współpracę, partnerstwo i działanie w internecie wspólnie z dziećmi.
Ciekawym doświadczeniem okazały się być wyniki badań pod kierownictwem prof. Pyżalskiego, obejmujących ponad 100 13-18-letnich twórców internetowych. Czasy się zmieniły i teraz ludzie w takim wieku mogą gromadzić wokół siebie nawet kilkusettysięczne społeczności. Może się więc okazać, że nauczyciel uczy młodego człowieka, które nie jest dzieckiem celebryty, ale… sam okaże się celebrytą. I to nie w najgorszym słowa znaczeniu, człowieka, „znanego z tego, że jest znany”. Znaczna większość z nich wie czego chce, zachowuje się profesjonalnie w sieci i poza nią, mając świadomość, że za popularnością idzie odpowiedzialność. A w centrum wszystkiego jest dla nich człowiek.
Internet i związane z nim ryzyka to także młodsze dzieci. Kto pierwszy rzuci kamieniem, twierdząc: „Poświęcam czas moim dzieciom, a nie telefonowi?”. To nie będzie duża grupa. Nie bez kozery niedawno w Niemczech odbyła się manifestacja… dzieci w wieku wczesnoszkolnym, gdzie 70 maluchów niosło transparenty z przekazem: „Pobaw się ze mną, nie ze smartfonem”. A może włączyć „tryb offline”? Lada moment rozpocznie się kampania społeczna firmowana przez NASK, Fundację Dajemy Dzieciom Siłę i Fundację Orange, sugerująca podjęcie 48-godzinnego „wyzwania offline”. Kto jest gotów na 48-godzinny cyfrowy detoks? Trudne, ale potrzebne, szczególnie w świetle badań, wskazujących, że dla 61% młodzieży smartfon jest sposobem na… zabijanie nudy. A to oznacza, że nie mając go pod ręką, mogliby sięgnąć po jakieś aktywności offline! Skąd mają wziąć przykład? Od dorosłych…
Nie mówmy. Działajmy.