Żniwa u Elona
Takiego pomysłu na „zarobki” oszustów jeszcze nie widzieliśmy. Podobne były – powoływanie się na rzekomo olbrzymie zyski na kryptowalutach i łączenie ich z osobą kojarzącego się z sukcesem Elona Muska. Ale tak prostac… tzn. minimalistycznego serwisu jeszcze widzieliśmy.
Prosty przekaz, jedno pole do kliknięcia. Wszystko anonimowe (nawet… pasywne!). Tak naprawdę żadnej motywacji, żadnego poważnego wezwania do działania. Czyżby oszuści wybadali, że ludzie nie dają się już łapać na przekazy pełne emocji?
No ale dość gadania, może spróbujmy zabrać się do żniw?
I tu pojawia się w końcu Elon Musk! Ale dyskretnie, małym drukiem. Tutaj nośnikiem przekazu są nazwy firm, kojarzonych z pochodzącym z RPA biznesmenem. Tesla, Paypal, Boring Company, Space X – to może działać na podświadomość. Nawet bez świadomości tego, o co tak naprawdę chodzi z tym dochodem?
Kliknijmy zatem raz:
Walizka trochę się napełniła, ale jeszcze nie możemy niczego z niej „wyciągnąć”. Trzeba klikać dalej.
Wszystko wyjaśnione! Jedna moneta to za mało, trzeba było klikać do momentu, aż system złoży nam gratulacje! Co prawda dalej nie wynika z tego, czy te 280€ mamy gdzieś wpłacić (tak by się wydawało, skoro portfel ma przynosić rentowność). No dobrze – może zatem zacznijmy zarabiać?
No i czar pryska… Tzn. dla nas pryska, bo nawet taka socjotechnika wystarczy wielu potencjalnym ofiarom, by wręcz zmobilizować je do szybkiego wpisania danych (mogą się nawet „rejstrować”! Gdy to zrobimy, po pierwsze dane trafią do oszustów (otwierając im pole do kolejnych przekrętów, choćby zadzwonienia na nasz numer i podszywania się np. pod bank). Po drugie zaś – zostaniemy przekierowani na stronę, która wygląda jak faktyczna giełda, aczkolwiek nie mająca niczego wspólnego z reklamowanymi „monetami”. Co więcej, od razu mamy tak założone konto, z personaliami, które podaliśmy ekran wcześniej!
Czy podjęlibyśmy ryzyko inwestycji w takim miejscu? Cóż – my akurat byśmy powiedzieli „pas”… Tym bardziej, że – jak pokazuje lista zarejestrowanych certyfikatów – podobnych witryn jak tak, od której opisywana przez nas historia się zaczęła, pojawiło się co najmniej kilka.
Uważajcie na siebie. A jeśli uważacie, że w życiu się na coś takiego nie złapiecie, zadzwońcie do rodziców, dziadków, czy wujostwa, i spytajcie, czy ktoś im przypadkiem nie proponował ostatnio dziwnych inwestycji…