Ten sam schemat „inwestycji” – teraz pod szyldem Biedronki

Kilka godzin temu do naszych systemów trafiła nowa seria domen z wydawać by się mogło znanym już schematem oszustwa na rzekomą platformę inwestycyjną. Tym razem oszuści wzięli na celownik firmę Jeronimo Martins, właściciela marki Biedronka. I przynajmniej jedną ze stron przygotowali w nieco inny, sprytny sposób.
O ile po wpisaniu większości podejrzanych adresów widzimy klasyczny obrazek:
To wybranie adresu jednej z analizowanych przez nas stron kończy się inaczej:
Nawet my daliśmy się na chwilę oszukać, wpisując ten sam adres jeszcze dwa razy, pewni siebie, że przecież to nie miała być wyszukiwarka, tylko „lewa” strona inwestycji! To prawda – to nie była wyszukiwarka, a kliknięcie w dowolny link (a de facto w dowolne miejsce na witrynie) przenosiło już potencjalną ofiarę na standardową witrynę.
Schemat bardzo dobrze znany z kilku tekstów, zarówno u nas, jak i gościnnie na blogu Orange. Ciekawe, jakim cudem tyle firm decyduje się w naszym kraju otworzyć swoje „platformy inwestycyjne”? Tym razem nie ma mowy o przekierowaniu na pierwszą z brzegu fałszywą giełdę bitcoinów. Tutaj każdy link prowadzi nas do Rz… no nie. Nie do Rzymu. Do widocznego wyżej okienka z rejestracją. Wcześniej jednak możemy przyjrzeć się całej stronie, zalewającej nas kolorami, pozytywnym myśleniem i „profesjonalizmem”.
Do tego „haki” socjotechniczne (121 osób na stronie, 1 wolnych miejsc – średnio po polsku). I nie zapominajmy o frazesach. „Najbardziej dochodowy atut kraju”; „Wypłata na dowolną kartę Banku Polskiego” (a jest taki?).
A ile można zarobić? Na stronie znajdziemy nawet suwak, który po wybraniu kwoty, którą planujemy zainwestować, pokaże nam gwarantowany (!) zysk.
|
![]() |
No to inwestujmy! Po wpisaniu naszych danych pojawia się tylko podziękowanie (mamy przeczucie graniczące z pewnością, że p. Tomasz Suchański nic o tym nie wie):
i tyle. Teraz trzeba tylko czekać, aż za jakiś czas zadzwoni konsultant. Skoro uwierzyliśmy w magię zarobku na inwestycji i spodziewamy się tego telefonu, to zapewne będzie próbował przekonać nas do zainstalowania AnyDeska, czy innego podobnego oprogramowania, po użyciu którego przejmie kontrolę nad naszym komputerem, zainstaluje dodatkowy malware i puści nas w skarpetkach.
Bo w inwestycję chyba nikt z Was nie uwierzył?